Łaba swoje źródło ma pod Łabskim Szczytem w Karkonoszach, płynie przez Czechy, a potem w kierunku na północ do Hamburga. Trasę od granicy czesko-niemieckiej do Drezna, czyli pierwsze 60 km niemieckiej Łaby pokonałam w 2020 roku. A teraz postanowiłam przepłynąć resztę. W sumie cała trasa wyniosła 570 km i zajęło mi to 9 dni. Pierwotnie planowałam płynąć do Hamburga, ale za śluzą Geesthacht są już pływy morskie oraz wpływa się do portu gdzie jest bardzo duży ruch barek śródlądowych oraz statków morskich. To nie miejsce na taką małą łódkę jak moja, a w każdym razie jest tam na tyle duży ruch, że postanowiłam w Lauenburgu skręcić w Elbe-Lubeck Canal i po 60 km i 7 śluzach zakończyć spływ w przepięknej Lubece. Ze znanych mi miast w Polsce Lubeka najbardziej przypomina Gdańsk i jego starówkę. To typowe miast hanzeatyckie.
Zacznijmy od początku!
Dalsze wyprawy zawsze wymagają mnóstwa przygotowań logistycznych. Pływam w pojedynkę, a do tego najczęściej zaczynam spływ w jednym miejscu, a kończę w innym. Do Drezna przyjechałam rano, samochodem z łódką na dachu. Wcześniej wiedziałam już gdzie planuję się wodować. W moich podróżach dużym ułatwieniem jest, gdy wiem gdzie jest miejsce startu, albo zakończenia i jak dokładnie wygląda to miejsce, tzn. czy jest pomost, czy jest gdzie zostawić samochód, czy znajdzie się w okolicy ktoś do pomocy przy zdjęciu łódki z dachu. Niby takie detale, ale to wszystko ma znaczenie i wpływ na to, ile czasu spędzę na przygotowywaniu się do wyruszenia w drogę. Ponieważ już raz dopłynęłam do Drezna, to teraz punkt startu był jasny i oczywisty - Dresden Rowing Club in 1902 e.V.
Pierwszy fragment trasy do odcinek Drezno - Magdeburg. Ruszyłam w piątek i po 4 dniach i 270 km znalazłam się w Magdeburgu. Pierwsza miejscowość, którą zwiedzałam to Miśnia (Meissen), słynąca z fabryki porcelany. Przepiękne, urokliwe miasteczko położone na wysokim wzgórzu. Nocleg wypadł niefortunnie. Zresztą, często w moich podróżach mam pecha, jeśli chodzi o właśnie pierwszy nocleg. Wg bardzo szczegółowej mapy, miałam zatrzymać się na kempingu. Zadzwoniłam tam nawet wcześniej, żeby zapytać, czy jest dostęp z brzegu do kempingu. Powiedziano mi, że widują innych wioślarzy na kempingu, ale nie wiedzą jak tam docierają. Słońce zachodziło już za horyzont, dostępu do brzegu nie było żadnego, wszędzie same kamienie umacniające brzeg, a końcu, w desperacji, rozłożyłam namiot na kamieniach...
Kolejnego dnia dopłynęłam do Torgau z przepięknym widokiem na Zamek Hartenfels i niedźwiedziami (żywymi) w fosie. Z kolejnymi noclegami nie było już kłopotów. Co prawda obiecałam swojej rodzinie, że na Łabie wszystkie noclegi spędzę na kempingach, albo w marinach, ale rzeczywistość okazała się totalnie inna. Praktycznie za każdą główką była piękna piaszczysta plaża. Nie byłam dotąd na żadnym spływie, na którym w każdym momencie można się było zatrzymać na postój, albo na nocleg. Pod tym względem jest to rzeka idealna!
Kolejną miejscowością, przez którą przepływałam była Wittenberga (Lutherstadt Wittenberg), ze słynnymi tezami Marcina Lutra. Tu oczywiście również wybrałam się na zwiedzanie. Nad Łabą znajdują się dwie miejscowości o łudząco podobnych nazwach. Wittenberg oraz Wittenberge. Tę drugą miejscowość zwiedzałam pobieżnie później.
W końcu czwartego dnia dotarłam do Magdeburga. Tu zrobiłam przerwę na tzw. dzień transportowy. Tzn. zostawiłam łódkę w klubie kajakowym, wsiadłam do pociągu do Drezna, odebrałam samochód z miejsca, gdzie go porzuciłam 4 dni wcześniej, pojechałam do Lubeki i zostawiłam samochód w miejscu, gdzie planowałam kończyć spływ. Następnie wróciłam pociągiem do Magdeburga do mojej Bloody Mary, spakowałam ponownie łódkę i ruszyłam w trasę. Za sobą miałam już 270 km, a do Lubeki zostało 307 km.
Zapraszam do obejrzenia relacji zdjęciowej oraz podpisów pod zdjęciami :-)
ul. Złota 11
00-123 Warszawa
+ 48 697 993 960
Strona www stworzona w kreatorze WebWave.